Choć za datę odzyskania niepodległości przez Polskę przyjęto 11.11.1918r, to Pruscy żołnierze Białostocczyznę opuścili dopiero po 19 lutego 1919 r. Od tego momentu zaczęto organizować polską administrację. W Supraślu prężnie działała Polska Organizacja Wojskowa zorganizowana przez Stanisława Arciszewskiego, Feliksa Bojarskiego, Leona Doroszkiewicza oraz harcerza - Edmunda Świeżyńskiego. Prężnie działała też PPS. Symbolem tamtych dni pozostał jednak pracownik jednej z fabryk włókienniczych, miejscowy zawadiaka Antoni Jarosz, działacz POW, który wydał okupantom skuteczny rozkaz opuszczenia Supraśla.
FILM Z REKONSTRUKCJI (kliknij)
W niedzielę, 24 lutego Supraśl świętował stulecie odzyskania niepodległości. Z tej okazji na ulicy 3-go Maja w Supraślu (przy skrzyżowaniu z ul. Posterunkową i Ogrodową) stanęła brama, przy której odbyła się inscenizacja wydarzeń z 1918 roku. Przygotował ją Andrzej Bieluczyk. Wśród „aktorów” znaleźli się między innymi rekonstruktorzy z Twierdzy Boyen z Giżycka, zaś głównego bohatera – supraskiego zawadiakę Antoniego Jarosza –zagrał mieszkaniec Karakul.
W wydarzeniu udział wzięli m.in.: Dariusz Piontkowski – Poseł na sejm RP, Jan Perkowski –Starosta Powiatu Białostockiego wraz z rodziną, Agnieszka Rzeszewska - szefowa podlaskiej Regionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność” oraz mieszkańcy Supraśla wraz z Burmistrzem Radosławem Dobrowolskim.
Rekonstruktorzy przypomnieli widzom wydarzenia sprzed stu lat, kiedy to lokalny zawadiaka Antoni Jarosz postanowił wziąć sprawy we własne ręce i przepędzić niemieckich zaborców z Supraśla. Ci nie dyskutowali zbyt długo i z opuszczonymi głowami opuścili miasto. Zdjęto pruską flagę, a na jej miejsce zawieszono polską. Na cześć wolnego Supraśla orkiestra dęta z Supraśla pod batutą Janusza Fidziukiewicza odegrała hymn Polski, by podkreślić, że dane nam jest żyć i mieszkać w wolnym kraju.
- Pamiętamy był taki człowiek jak Antoni Jarosz, że była tutaj Polska Organizacja Wojskowa, był PPS – podsumował wydarzenie Radosław Dobrowolski. - Dzisiaj z radością do tego wracamy i składamy jednocześnie hołd tym, którzy sprawili, że Supraśl stał się wolny, że Polska wróciła do Supraśla. To pierwsza taka inscenizacja. Brama za nami w rzeczywistości stanęła w mieście w 1916 roku, gdy jeden z niemieckich dygnitarzy wizytował Supraśl. Według ustnych przekazów był to jeden z książąt. Brama jest takim symbolem. Dzisiaj dopisujemy kolejną część historii.
Supraski kronikarz Wojciech Załęski tak pisał o wydarzeniach z 1919 roku:
„[Niemcy] gospodarzyli sobie do woli w zachertowskich dobrach. Cóż żołnierzom trzeba było więcej: wyżerka, jakiej nawet w domach nie mieli. Humory dopisywały, jako że pędzenie okowity w tych stronach miało starożytną metrykę, a i dziewczyn był ci tu dostatek, bo sporo niemieckich rodzin zamieszkiwało Supraśl. Niemniej dopust Boży, jaki stanowili dla mieszkańców, był nader uciążliwy. (...) W Supraślu mieszkał wówczas Jarosz Antoni. Postać dość oryginalna, dziś powiedzielibyśmy awanturnik, jeśli nie chuligan. Potężnej budowy, zdawał sobie sprawę z tego, że posturą swą prezentuje argumenty nie do odparcia. Na przykład udawał się do pałacu na marmury Adeli Buchholtz, co nie każdy miał odwagę uczynić i tłumaczył jej, że w takiej to i takiej rodzinie nie mają na buty dla dziecka, a przecie jest październik i maluch marznie w nóżki. I Adela butki dawała. Dzisiaj chuligan pieniądze te wydał by na piwo, a Antek butki dziecku przynosił. Więc gdy młodzi supraślacy uciekali z domów i przedzierali się do formujących się w Łapach legionów, Jarosz wieczorem założył biało - czerwoną opaskę na rękaw i udał się do Prusaków. Dowódcy zaproponował: - Jeśli do jutra spakujecie manatki i skoro świt wyniesiecie się z Supraśla, pozwolimy wam wyjść z miasta bez strat i kłopotów. Rano Prusacy spakowali tornistry i z wielkim żalem, bo w końcu było im tu dobrze, przy wtórze łkających dziewczyn, odmaszerowali na Sokółkę, uwalniając ten kawałek Polski. Tak bez rozlewu krwi Supraśl został wyzwolony.” |
Film (źródło: knyszynska.eu) - kliknij